W filmie Family Guy jest scena, w której podczas spotkania z podejrzanym sprzedawcą nieruchomości w oznaczonym czasie Peter Griffin staje przed wyborem między darmowym rejsem łodzią do domu a „tajemniczym pudełkiem”.
Jego żona Lois wyjaśnia, że woli bezpieczną opcję, ale bezskutecznie. „Łódź to łódź” – mówi – „ale tajemnicze pudełko może być wszystkim. Może to być nawet łódź! Wiesz, jak bardzo chcieliśmy jednej z tych rzeczy”. Wybiera pudełko, które tym razem okazuje się zawierać dwa bezpłatne bilety do klubu komediowego.
Ta scena często przychodzi na myśl, gdy omawiamy transakcje Chelsea pod rządami Clearlake Capital i Todda Buhle’a. Długa lista transferów klubu w ciągu ostatnich dwóch lat obejmuje zaskakującą liczbę szarych ramek: młodzi gracze, często nieznani, często ekscytujący, pełni teoretycznego potencjału i pozbawieni pewności, jaką daje bardziej merytoryczna organizacja zawodowa.
Ma to również odzwierciedlenie w wydarzeniach ostatnich dni, skutecznej wymianie zdań pomiędzy Conorem Gallagherem i Joao Felixem pomiędzy Chelsea a Atletico Madryt, która zakończyła surrealistyczną sagę transferową.
Gallagher to dobrze znany zawodnik: dobry – jeśli nie świetny – pomocnik z wyjątkową motoryką, który nigdy nie doznał kontuzji i oczywiście wolałby grać dla Chelsea. Jeśli chodzi o Joao Felixa, nawet w wieku 24 lat i u progu siódmego sezonu zawodowego pozostaje on zagadką.
Co to jest dokładnie? Czy jest graczem numer 10? A może skrzydłowy napastnik? Albo fałszywy gracz? Strzelec, który potrafi podawać, czy podający, który ma oko na strzelanie goli? A może napastnika z umiejętnościami przełamywania meczów albo zawodnika, który potrafi generować decydujące momenty, ale nie prowadzi swojej drużyny do zwycięstwa w takim stopniu, na jaki wskazują jego najlepsze momenty?
Żadne z tych pytań nie ma na celu podważyć niekwestionowanego talentu Joao Felixa, który zadziwił Atletico i Barcelonę, a także Chelsea. Podczas sześciomiesięcznego wypożyczenia na Stamford Bridge wyprodukował kilka naprawdę imponujących scen i zapewnił jeden z niewielu powodów, dla których warto patrzeć, jak drużyna popada w żałosny bałagan w drugiej połowie sezonu 2022–2023. Gdyby dostał szansę rozwinięcia skrzydeł w systemie Enzo Maresca, z pewnością dałby więcej.
Joao Felix również znacznie mniej stawia na potencjał niż napastnik młodzieżowej drużyny Hiszpanii Samu Omorodion, zawodnik, którego Chelsea początkowo chciała pozyskać z Atletico za 40 milionów euro (34 miliony funtów; 45 milionów dolarów) po strzeleniu dziewięciu goli w pierwszym sezonie Liga Hiszpańska dla Granady i Alaves.
Jednak teraz, gdy opadł kurz, Chelsea sprzedała jednego ze swoich najbardziej przydatnych zawodników w sezonie 2023–2024 za kwotę niższą niż jego maksymalna wartość rynkowa, sprowadzając do współpracy piłkarza, który od dawna stał się problemem dla Atletico – zarówno ze względu na jego ogromną pensja i jego kiepskie dopasowanie do Diego Simeone, co już pokazało, że kocha w Gallagherze wszystko.
Joao Felix nie będzie zarabiał w Chelsea prawie takiej kwoty. Nie przyjedzie na Stamford Bridge obciążony dziewięciocyfrową opłatą za transfer, jak miało to miejsce w przypadku, gdy Atletico zapłaciło za niego Benfice 126 mln euro w lipcu 2019 r. Clearlake i Buehle nie zgodzili się co do tego, co musiałoby się stać, aby Portugalczyk podpisał na stałe kontrakt z reprezentantem Portugalii. rok temu i wrócili do stołu dopiero tym razem, gdy zaoferowano korzystniejsze warunki.
Ale choć podziw Chelsea dla Joao Felixa jest uzasadniony i długotrwały, trudno uniknąć wniosku, że do tej transakcji dochodzi w dużej mierze dlatego, że umożliwia ona sprzedaż Gallaghera Atletico, zabezpieczając część zysku netto na pokrycie zamortyzowanego przenieś wydatki na tegoroczne konta, unikając możliwości utraty go za darmo latem przyszłego roku.
Nikt nie może wiarygodnie zaprzeczyć ścisłym powiązaniom między tymi transakcjami. Konflikt wywołany nagłym niepowodzeniem przeprowadzki Omoroduna na Stamford Bridge zwiększył napięcia, ale także uwypuklił potrzebę wzajemnego wsparcia obu klubów. Atletico nie było w stanie kupić Gallaghera bez większej sprzedaży po tym, jak zapłaciło za Juliana Alvareza aż 95 milionów euro. Chelsea nie była pewna, czy zaakceptuje przeprowadzkę gdziekolwiek indziej i nie mogła pozwolić, aby ich sytuacja wykraczała poza okno transferowe, biorąc pod uwagę niechęć do zaoferowania mu długoterminowego przedłużenia kontraktu.
W rzeczywistości jednak żaden z klubów nie wyciągnął żadnych wniosków z wielu dni spędzonych w zapomnieniu przez Gallaghera w Madrycie lub samotnego trenowania w Cobham, a chłodna rachunkowość obu drużyn odzwierciedla „wielki futbol” w 2024 roku w sposób, który wielu ludzi budzi obrzydzenie.
Poza uzasadnieniem komercyjnym Chelsea będzie twierdziła, że sprzedała zawodnika, który jej zdaniem nie pasował do stylu gry Mareski skupiającego się na posiadaniu piłki i pozycji, i pozyskała innego zawodnika z bardziej akceptowalnym zestawem umiejętności. Mogą jednak mieć rację, ponieważ Gallagher w sezonie 2023–2024 zrobił wszystko, co w jego mocy, aby uciszyć krytyków, którzy twierdzą, że jego wartość maleje w drużynie, która dominuje w piłce nożnej.
Ale nawet to nie jest niczym więcej niż formą podwojenia większego, niejednoznacznego wyboru. Być może Maresca okaże się postacią, która odmieniła Chelsea, najlepszym i najzdolniejszym z nowej generacji trenerów, na którą wpływ miał Pep Guardiola. Jednak jeden sezon awansu w Leicester City i imponujący występ podczas rozmów kwalifikacyjnych w Chelsea to niebezpieczny mały dowód, na podstawie którego można zgodzić się na pięcioletni kontrakt i inwestycję całego klubu w jego styl gry.
Wspólne rozstanie z Mauricio Pochettino – bardzo kompetentnym i bardzo doświadczonym trenerem, który w ostatnich 31 meczach Premier League w Chelsea zdobywał średnio cztery punkty z czterech najlepszych klubów, ale który zdenerwował kierownictwo klubu – było wystarczająco odważną decyzją. Mianowanie Mareski na jego następcę jest jak dotąd najwyraźniejszym sygnałem, że zawsze, gdy wyniki są odbiegające od ideału, właściciele zawsze instynktownie podpowiadają, aby się ugiąć, a nie trzymać.
Motywacja ta powoduje również stan zamieszania na poziomie drużyny, powodując konieczność podejmowania trudnych wyborów wśród graczy. Zdając sobie sprawę, że rynek transferowy rzadko zapewnia idealną sekwencję przylotów i odlotów, Chelsea celowo zdecydowała się postawić się w sytuacji konieczności sprzedaży znacznej liczby zawodników do końca sierpnia.
Podpisanie kontraktu z Pedro Neto za 51,4 miliona funtów (67 milionów dolarów) w połączeniu z oczekiwanym przybyciem Joao Felixa doprowadziło do podjęcia przez Marescę pod koniec zeszłego tygodnia „technicznej decyzji” o wykluczeniu Raheema Sterlinga z jego planów spotkania z Manchesterem City, co wypycha Chelsea w paskudną publiczną konfrontację ze swoim najlepiej opłacanym graczem, który może zdominować ostatnie dwa tygodnie tego okna.
Ciekawie będzie obserwować, czy Sterling zakończy karierę trenerską z rosnącą grupą emigrantów w Cobham, w tym z Trevohem Chalobahem, który ma więcej uzasadnionych skarg na swoje traktowanie niż większość. Został podpisany przez tego właściciela długoterminowy kontrakt w listopadzie 2022 r., a jego jedynym błędem było odrzucenie kilku ofert odejścia na rzecz rywalizacji o przyszłość Chelsea przeciwko obrońcom, którzy od tego czasu zostali podpisani, aby zastąpić go w czterech oknach transferowych.
Pouczający jest także ciekawy przypadek Carne Chukwuemeki. W swoim rzadkim występie w sezonie 2023-2024, podczas którego zmagał się z kontuzjami, pokazał ekscytujący talent w angielskiej Premier League. Jest oczywiste, że Maresca po meczu z City stwierdził, że regularne występy w tym sezonie lepiej przysłużą się jego rozwojowi, ale jak szczegółowo opisano w arkuszu transakcji transferowych z tego tygodnia, Chelsea rozważy wypożyczenie z obowiązkiem kupna lub sprzedaży tylko wtedy, gdy zostaną one zwolnione. klauzula została spełniona.
Chęć zmian Chelsea różni się od powszechnej ciągłości w Manchesterze City pod wodzą Pepa Guardioli, Liverpoolu pod wodzą Jurgena Kloppa i Arsenalu pod wodzą Mikela Artety, czyli klubach, których ciągłe sukcesy Clearlake i Boile chcą powtórzyć na Stamford Bridge. Nie martwi się już tym Gallagher, który dołącza do klubu Ligi Mistrzów o ugruntowanej pozycji, gdzie oczekuje się, że będzie ważnym zawodnikiem pod wodzą jednego z najsłynniejszych i najbardziej szanowanych trenerów w Europie.
Jego kariera wciąż nabiera tempa, ale trudno powiedzieć, w jakim kierunku zmierza Chelsea.
(Najlepsze zdjęcia: Getty Images)
„Skłonny do napadów apatii. Pasjonat kawy. Komunikator. Rozrabiaka. Baconaholic. Wielokrotnie nagradzany introwertyk”.