W większości scenariuszy wyobrażasz sobie piękne miejsca, w których ludzie surfują, zwykle w relaksującej i bezstresowej atmosferze.
Ale to nie jest zwykły scenariusz na wodzie. W olimpijskich zawodach surfingowych – odbywających się z dala od Sekwany i w malowniczym Paryżu, w malowniczym regionie Teahupoo na Tahiti – najlepsi sportowcy świata zaciekle rywalizują o jedną z najbardziej pożądanych nagród w sporcie.
Czasami surfowanie może okazać się trudne, a nawet niebezpieczne.
W sobotę Francuzka Johanne Defay surfowała pierwszego dnia zawodów, kiedy przy pierwszej fali spadła z deski, uderzyła w postrzępioną rafę koralową i odcięła jej głowę.
Defayowi założono cztery szwy, ale wrócił w kasku i kontynuował rywalizację do końca dnia, po czym drugiego dnia zakwalifikował się do 1/8 finału, pokonując Australijkę Molly Becklum i poprowadził całą grupę francuskich surferów do drugiej rundy.
Defay powiedział po kwalifikacjach do 1/8 finału: „Wczoraj podczas mojej pierwszej fali upadłem… Była bardzo duża, uderzyłem głową bezpośrednio w rafę koralową i dostałem cztery szwy”.
„Kazali mi przejść protokoły wstrząśnienia mózgu i wyniki były przeciętne, więc dzisiaj rano kazali mi przejść je jeszcze raz… bez urazów, więc jesteśmy szczęśliwi”.
Zatem następnym razem, gdy będziesz oglądał surfing, pamiętaj, że poza sprawnością fizyczną i umiejętnościami na wodzie może to być sport kontaktowy.
„Skłonny do napadów apatii. Pasjonat kawy. Komunikator. Rozrabiaka. Baconaholic. Wielokrotnie nagradzany introwertyk”.