W czwartek Donald Trump wszedł do sali reporterów zebranych na konferencji prasowej w jego posiadłości Mar-a-Lago. Nie wyglądał na szczególnie szczęśliwego.
Jej komentarze pojawiają się tydzień po tym, jak Kamala Harris i jej nowy partner Tim Walls zdominowali media, zgarnęli miliony dolarów i zwyciężyli w sondażach. Wydarzenie medialne Trumpa wydawało się raczej próbą odzyskania uwagi niż ogłoszeniem czegoś nowego.
Tuż przed wejściem Trumpa na scenę jeden z jego doradców nazwał Donalda Trumpa „nigdy nudnym!” Wysłał mi SMS-a z błędną oceną. (Wykrzykniki są jego).
Wydarzenie obfitowało w kilka nowości. Trump ogłosił, że zgodził się wziąć udział w telewizyjnej debacie z wiceprezydentem Harrisem zaplanowanej na 10 września. ABC News potwierdziło, że prowadząca debatę pani Harris również zgodziła się wziąć w niej udział. Trump powiedział także, że chciałby przeprowadzić jeszcze dwie debaty. Nie ma jeszcze żadnej wiadomości od zespołu Harrisa na temat tego, czy zaakceptowali te dodatkowe mecze.
Podczas godzinnego wydarzenia Trump odpowiedział na dziesiątki pytań i skarcił panią Harris za to, że nie odpowiadała na pytania reporterów od czasu, gdy znalazła się na szczycie listy rankingowej.
Jednak większość wydarzenia poświęcona była starym ulubieńcom Trumpa, tak jakby wygrywał swój wiec. Mówił o wynikach sondaży, nieuczciwych mediach, stanie kraju i, tak, wielkości tłumu (nawet porównując swój tłum do tłumu przywódcy praw obywatelskich, dr Martina Luthera Kinga Jr.).
Historycznie rzecz biorąc, jednym ze sposobów przyciągania uwagi Trumpa było mówienie kontrowersyjnych rzeczy. Trochę tego zostało jeszcze dzisiaj. Zasugerował, że Ameryka jest na krawędzi wojny światowej i powiedział, że Amerykanie pochodzenia żydowskiego, którzy popierają wiceprezydenta Harrisa, powinni „przebadać sobie głowy”.
Ta niedyskrecja to niezwykłe stanowisko Trumpa.
Były prezydent nie jest przyzwyczajony do walki o przywództwo, zwłaszcza w obecnej kampanii wyborczej. Kampania Bidena z radością pozwoliła Trumpowi zdominować wiadomości, mając nadzieję, że im bardziej konkurs będzie dotyczył byłego prezydenta, tym lepiej. Zespół Bidena chciał, aby Trump był na pierwszym planie.
Ale wstrząsy w Partii Demokratycznej były dramatyczne i warte opublikowania, i zepchnęły Trumpa z pierwszych stron gazet. Pozytywem jest to, że pani Harris nieoczekiwanie wyłoniła się jako kandydatka Demokratów, co utrudniło kandydatce Republikanów. Zatem strategia Partii Demokratycznej została odwrócona.
Teraz Demokraci cieszą się zainteresowaniem mediów. Pani Harris chce, aby wyścig był o niej. Prasa chętnie spełnia wszelkie wymogi demokratycznego dramatu politycznego.
Zatem konferencja prasowa w Mar-a-Lago nie zawierała zbyt wielu wiadomości.
Trump mógłby dobrze zrobić, gdyby postąpił zgodnie z radą Marka Lottera, republikańskiego stratega, który zajmował się strategią komunikacyjną jego kampanii na rok 2020, który wysłał mi SMS-a, że sposobem byłego prezydenta na odzyskanie uwagi jest skupienie się. „Zdefiniuj Harrisa i Wallsa na podstawie polityki. Wygrywa on polityką i wynikami.
Szczerze mówiąc, na tym wydarzeniu prasowym było coś takiego. Trump wielokrotnie opisywał panią Harris jako „radykalną” i „liberalną”. Zademonstrował swoje własne osiągnięcia w dziedzinie ekonomii i granic. Jednak ataki zostały utracone po jego skargach dotyczących wielkości tłumu i sposobu, w jaki były one zgłaszane. Kampania Harrisa była niezgodna z konstytucją.
I gotowe. I jakby na dowód, kilka minut po tym, jak Trump opuścił scenę, błędne kamery telewizji kablowej przesunęły obiektywy z Florydy do Michigan, gdzie pani Harris i pan Walls organizowali spotkanie z pracownikami związkowymi. Czas na kilka komunikatów prasowych Demokratów. Jeszcze raz.
„Zły introwertyk. Fan mediów społecznościowych. Irytująco skromny myśliciel. Miłośnik kawy. Ekspert od alkoholu. Internetowy geek”.